wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział III

- Witaj Hermiono! Jak dobrze cię widzieć skarbie. Jestem... Samantha i jestem twoją mamą- powiedziała i uśmiechnęła się nieśmiało do mnie. Przez chwile zastanawiałam się co zrobić, aż w końcu się odważyłam i niepewnie przytuliłam ją mówiąc:
- Cześć... mamo- gdy tylko to wyszło z moich ust kobieta rozpłakała się i przytuliła mnie z całej siły. Po kilku sekundach które się strasznie dłużyły także z moich oczy popłynęły łzy i teraz razem w swoich ramionach łkałyśmy. Po jakimś czasie usłyszałam głos ojca.
- Moje panie nie stójmy tak, usiądźmy i porozmawiajmy na spokojnie - powiedział Voldzio i uśmiechnął się serdecznie. W taki o to sposób przesiedzieliśmy kilka godzin przegapiając obiad. W tym czasie opowiadałam mamie o tym co robiłam przez ten czas gdy nie byliśmy razem, co wydarzyło się w szkole. Około 21 skończyliśmy rozmawiać i razem udaliśmy się na kolacje. Po skończonym posiłku pożegnałam się z rodzicami i poszłam do swojego pokoju. Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia zobaczyłam pięć osób siedzących w środku i czekających na mnie. Byli to mój brat Jasper, Draco, Blaise, któremu tak samo jak smokowi wielkodusznie wybaczyłam, Pansy, którą dalej mam w głębokim poważaniu, i blond włosa nieznajoma. Jak tylko mnie zobaczyli Jasper od razu do mnie podszedł. Kiedy tylko to zrobił od razu się go zapytałam co wszyscy robią w moim pokoju.
- Cóż stwierdziliśmy że skoro wczoraj od razu po rozmowie z ojcem, i kłótni z Pansy poszłaś spać to dziś zrobimy ci taką małą imprezę urodzinową, no wiesz takie małe party- wytłumaczył mi i uśmiechną się zabójczo. Odwzajemniłam uśmiech i powiedziałam:
- Okej, ale mam dwa pytania
- Więc pytaj - stwierdził nadal się szczerząc.
- Dobra no więc po pierwsze kim jest tajemnicza blondi?- spytałam. W tym momencie podeszła do mnie jasnowłosa.
- Przepraszam, zapomniałam się przedstawić, jestem Sara Malfoy, siostra tego głupka który pewnie ani razu o mnie nie wspominał - powiedziała i wskazała na Dracona.
- Wcale nie jestem głupkiem małpo- obruszył się chłopak. Wszyscy wybuchli śmiechem po tej wymianie zdań między rodzeństwem. Chwile nam zajęło nim się ogarneliśmy. Gdy to w końcu nastąpiło zadałam drugie pytanie.
- Ah, no i po drugie co tu robi mops?- W tym momencie głos zabrała Parkinson.
- J-ja przyszłam żeby... żeby cie przeprosić- powiedziała z wyraźnie  drżącym głosem. Po tej wypowiedzi wzięła się w garść i powiedziała już spokojnym głosem- chciałam cię przeprosić za to że wyzywałam cie w szkole i wczoraj na korytarzu i ...
- Dobra wybaczam ci tylko przestań mówić- powiedziałam i przytuliłam ją a wszyscy wybuchli śmiechem.
Po tym jak ja z Pansy się od siebie odkleiłyśmy a reszta ogarnęła twarze, rozsiedliśmy się wszyscy wygodnie, czyli że ja wylądowałam na łóżku opierają się plecami z Draco, Pansy z Jasperem na kanapie a Blaise i Sara na podłodze na moim super puszystym dywanie. Po chwili Smok wstał ze swojego miejsca i bez słowa wyszedł z pokoju. Wszyscy spojrzeliśmy ze zdziwionymi minami na drzwi przez które wyszedł blondyn. Po pięciu minutach drzwi sie otworzyły i wszedł przez nie chłopak uśmiechnięty od ucha do ucha i pokazał nam cztery butelki ognistej whisky. Spojrzeliśmy na niego z uznaniem i zaczęliśmy opróżniać zawartość pierwszej. Gdy byliśmy w połowie drugiej nasz kochany diabełek nagle staną na moim małym stoliku do kawy zaczął wszystkich nas uciszać.
-   UWAGA LUDU DIABEŁ BĘDZIE MÓWIĆ- krzykną i gdy wszyscy zamkneliśmy jadaczki powiedział już ciszej- wpadłem na genialny pomysł- stwierdził i zamilkł. Czekaliśmy aż będzie kontynuował ale ten jak na złość nam nic nie mówił. Nagle Draco nie wytrzymał.
- No i co to za pomysł? - spytał niecierpliwie.
- No żeby zagrać w butelke - powiedział jakby to było oczywiste. Popatrzyliśmy po sobie.
- Ja jestem za- powiedziałam
- Ja też - powiedziały równo Sara i Pansy na co wybuchły śmiechem. Draco też sie zgodził, więc usiedliśmy całą szóstką usiedliśmy na około butelki. Pierwszy kręcił diabeł jako że on to wymślił. Gdy butelka się zatrzymała wskazała na Jaspera. Blaise spojrzał na niego przebiegle i spytał
- Pytanie czy zadanie, dziki?
- Cóż sądzą po minie jaką zrobiłeś wariacie, wybieram... - zrobił efektowną przerwę i gdy wszyscy zaczynaliśmy się niecierpliwić powiedział- pytanie.
- Eh liczyłem że wybierzesz zadanie- zrobił smutną minkę ale po chwili się rozchmurzył- ale nic nie szkodzi, wujek diabeł coś na to poradzi - po jego stwierdzeniu wszyscy wybuchliśmy śmiechem- cisza, ja tu mowie, więc Jaaaaaaaaaasper- przeciągną imie mojego brata i zadał pytanie- co myślisz o... Pansy?
Jaspera zamurowało. Chwile po tym otrząsną się z szoku, spłoną rumieńcem i odpowiedział cicho, ale tak że go słyszeliśmy.
- N..no więc jest ł..ładna i... i dowcipna no i m..miła- gdy skończył się jąkać był czerwony na twarzy jak burak. Żeby odwrócić naszą uwagę od niego zakręcił butelką, która wskazała na Sare.
- No blondi pytanie czy zadanie?- spytał uśmiechając się łobuziersko.
- Ja nie jestem tchórzem więc chce zadanie- gdy tylko wypowiedziała to zdanie, dziki uśmiechną się jeszcze szerzej.
- W takim razie skoro nie jesteś tchórzem twoim zadaniem jest przefarbowanie włosów Belli na Zielono- powiedział i patrzył jak na jej twarzy zaczyna malować się przerażenie.
- Oszalałeś? - spytała drżącym głosem
- Co? Tchórzysz?- spytał podpuszczają ją.
- Nie- powiedziała odważnie- tylko to jest szaleństwo- powiedziała wstając z miejsca, wzięła swoją różdżkę ze stolika i podeszła do drzwi mówiąc- jeżeli tego nie przeżyje, powiedźcie Snape'owi... żeby umył włosy.
Na ten tekst wszyscy wybuchliśmy śmiechem i patrzyliśmy jak Sara po cichu wychodzi z pokoju. Po jakiś dziesięciu minutach wpadła do pokoju zdyszana z wielkim uśmiechem na ustach wysapała:
- Zrobione... zobaczycie jutro... rano- po tej wypowiedzi znowu zasiedliśmy w kółku. Graliśmy tak przez dłuższy czas. Padały miedzy innymi zadania żeby zmienić czarne szaty nietoperza w różowe bluzki i czerwone rurki itp. itd. Tym razem padło na Draco.
- Wybieram zadanie- powiedział do Pansy która w tym momencie kręciła. Ta spojrzała się na mnie i smoka dziwnie, i powiedziała:
- Masz pocałować Mionke- Jako, że byliśmy pijani nie mieliśmy nic przeciwko. Spojrzeliśmy na siebie i...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz