wtorek, 30 kwietnia 2013

Sowa ♥

Hej czytelniczki :) Za pewne wiele was zastanawia się dlaczego pojawił się nowy blog z rozdziałami żywcem skopiowanymi z bloga riddle-i-malfoy.blogspot.com. Żebyście się nie martwiły i nie zarzucały mi że kradnę czyjś pomysł to informuje was że tamten blog należał do mnie ale nie mogłam się zalogować na mojego starego bloggera i i postanowiłam go tak przenieść :D Więc do napisania :* 

Rozdział III

- Witaj Hermiono! Jak dobrze cię widzieć skarbie. Jestem... Samantha i jestem twoją mamą- powiedziała i uśmiechnęła się nieśmiało do mnie. Przez chwile zastanawiałam się co zrobić, aż w końcu się odważyłam i niepewnie przytuliłam ją mówiąc:
- Cześć... mamo- gdy tylko to wyszło z moich ust kobieta rozpłakała się i przytuliła mnie z całej siły. Po kilku sekundach które się strasznie dłużyły także z moich oczy popłynęły łzy i teraz razem w swoich ramionach łkałyśmy. Po jakimś czasie usłyszałam głos ojca.
- Moje panie nie stójmy tak, usiądźmy i porozmawiajmy na spokojnie - powiedział Voldzio i uśmiechnął się serdecznie. W taki o to sposób przesiedzieliśmy kilka godzin przegapiając obiad. W tym czasie opowiadałam mamie o tym co robiłam przez ten czas gdy nie byliśmy razem, co wydarzyło się w szkole. Około 21 skończyliśmy rozmawiać i razem udaliśmy się na kolacje. Po skończonym posiłku pożegnałam się z rodzicami i poszłam do swojego pokoju. Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia zobaczyłam pięć osób siedzących w środku i czekających na mnie. Byli to mój brat Jasper, Draco, Blaise, któremu tak samo jak smokowi wielkodusznie wybaczyłam, Pansy, którą dalej mam w głębokim poważaniu, i blond włosa nieznajoma. Jak tylko mnie zobaczyli Jasper od razu do mnie podszedł. Kiedy tylko to zrobił od razu się go zapytałam co wszyscy robią w moim pokoju.
- Cóż stwierdziliśmy że skoro wczoraj od razu po rozmowie z ojcem, i kłótni z Pansy poszłaś spać to dziś zrobimy ci taką małą imprezę urodzinową, no wiesz takie małe party- wytłumaczył mi i uśmiechną się zabójczo. Odwzajemniłam uśmiech i powiedziałam:
- Okej, ale mam dwa pytania
- Więc pytaj - stwierdził nadal się szczerząc.
- Dobra no więc po pierwsze kim jest tajemnicza blondi?- spytałam. W tym momencie podeszła do mnie jasnowłosa.
- Przepraszam, zapomniałam się przedstawić, jestem Sara Malfoy, siostra tego głupka który pewnie ani razu o mnie nie wspominał - powiedziała i wskazała na Dracona.
- Wcale nie jestem głupkiem małpo- obruszył się chłopak. Wszyscy wybuchli śmiechem po tej wymianie zdań między rodzeństwem. Chwile nam zajęło nim się ogarneliśmy. Gdy to w końcu nastąpiło zadałam drugie pytanie.
- Ah, no i po drugie co tu robi mops?- W tym momencie głos zabrała Parkinson.
- J-ja przyszłam żeby... żeby cie przeprosić- powiedziała z wyraźnie  drżącym głosem. Po tej wypowiedzi wzięła się w garść i powiedziała już spokojnym głosem- chciałam cię przeprosić za to że wyzywałam cie w szkole i wczoraj na korytarzu i ...
- Dobra wybaczam ci tylko przestań mówić- powiedziałam i przytuliłam ją a wszyscy wybuchli śmiechem.
Po tym jak ja z Pansy się od siebie odkleiłyśmy a reszta ogarnęła twarze, rozsiedliśmy się wszyscy wygodnie, czyli że ja wylądowałam na łóżku opierają się plecami z Draco, Pansy z Jasperem na kanapie a Blaise i Sara na podłodze na moim super puszystym dywanie. Po chwili Smok wstał ze swojego miejsca i bez słowa wyszedł z pokoju. Wszyscy spojrzeliśmy ze zdziwionymi minami na drzwi przez które wyszedł blondyn. Po pięciu minutach drzwi sie otworzyły i wszedł przez nie chłopak uśmiechnięty od ucha do ucha i pokazał nam cztery butelki ognistej whisky. Spojrzeliśmy na niego z uznaniem i zaczęliśmy opróżniać zawartość pierwszej. Gdy byliśmy w połowie drugiej nasz kochany diabełek nagle staną na moim małym stoliku do kawy zaczął wszystkich nas uciszać.
-   UWAGA LUDU DIABEŁ BĘDZIE MÓWIĆ- krzykną i gdy wszyscy zamkneliśmy jadaczki powiedział już ciszej- wpadłem na genialny pomysł- stwierdził i zamilkł. Czekaliśmy aż będzie kontynuował ale ten jak na złość nam nic nie mówił. Nagle Draco nie wytrzymał.
- No i co to za pomysł? - spytał niecierpliwie.
- No żeby zagrać w butelke - powiedział jakby to było oczywiste. Popatrzyliśmy po sobie.
- Ja jestem za- powiedziałam
- Ja też - powiedziały równo Sara i Pansy na co wybuchły śmiechem. Draco też sie zgodził, więc usiedliśmy całą szóstką usiedliśmy na około butelki. Pierwszy kręcił diabeł jako że on to wymślił. Gdy butelka się zatrzymała wskazała na Jaspera. Blaise spojrzał na niego przebiegle i spytał
- Pytanie czy zadanie, dziki?
- Cóż sądzą po minie jaką zrobiłeś wariacie, wybieram... - zrobił efektowną przerwę i gdy wszyscy zaczynaliśmy się niecierpliwić powiedział- pytanie.
- Eh liczyłem że wybierzesz zadanie- zrobił smutną minkę ale po chwili się rozchmurzył- ale nic nie szkodzi, wujek diabeł coś na to poradzi - po jego stwierdzeniu wszyscy wybuchliśmy śmiechem- cisza, ja tu mowie, więc Jaaaaaaaaaasper- przeciągną imie mojego brata i zadał pytanie- co myślisz o... Pansy?
Jaspera zamurowało. Chwile po tym otrząsną się z szoku, spłoną rumieńcem i odpowiedział cicho, ale tak że go słyszeliśmy.
- N..no więc jest ł..ładna i... i dowcipna no i m..miła- gdy skończył się jąkać był czerwony na twarzy jak burak. Żeby odwrócić naszą uwagę od niego zakręcił butelką, która wskazała na Sare.
- No blondi pytanie czy zadanie?- spytał uśmiechając się łobuziersko.
- Ja nie jestem tchórzem więc chce zadanie- gdy tylko wypowiedziała to zdanie, dziki uśmiechną się jeszcze szerzej.
- W takim razie skoro nie jesteś tchórzem twoim zadaniem jest przefarbowanie włosów Belli na Zielono- powiedział i patrzył jak na jej twarzy zaczyna malować się przerażenie.
- Oszalałeś? - spytała drżącym głosem
- Co? Tchórzysz?- spytał podpuszczają ją.
- Nie- powiedziała odważnie- tylko to jest szaleństwo- powiedziała wstając z miejsca, wzięła swoją różdżkę ze stolika i podeszła do drzwi mówiąc- jeżeli tego nie przeżyje, powiedźcie Snape'owi... żeby umył włosy.
Na ten tekst wszyscy wybuchliśmy śmiechem i patrzyliśmy jak Sara po cichu wychodzi z pokoju. Po jakiś dziesięciu minutach wpadła do pokoju zdyszana z wielkim uśmiechem na ustach wysapała:
- Zrobione... zobaczycie jutro... rano- po tej wypowiedzi znowu zasiedliśmy w kółku. Graliśmy tak przez dłuższy czas. Padały miedzy innymi zadania żeby zmienić czarne szaty nietoperza w różowe bluzki i czerwone rurki itp. itd. Tym razem padło na Draco.
- Wybieram zadanie- powiedział do Pansy która w tym momencie kręciła. Ta spojrzała się na mnie i smoka dziwnie, i powiedziała:
- Masz pocałować Mionke- Jako, że byliśmy pijani nie mieliśmy nic przeciwko. Spojrzeliśmy na siebie i...

Rozdział II

- Hermionko, skarbie tych dwóch pewnie już znasz- powiedział uśmiechnięty tata i mnie puścił- ale i tak ci ich przedstawię. Są to Blaise Zabini i Draco Malfoy. A ten ostatni to... twój brat Jasper Riddle.

łał- pomyślałam- mam niezłego brata tylko po jakiego te dwa tumany tu.

Hermiona, skarbie, ej mionka- tak się zamyśliłam że nie słyszałam jak mnie tata woła. W końcu krzykną na cały głos, że aż podskoczyłam- HERMIONA!!!

- CO?!- krzyknęłam i już na spokojnie powiedziałam- słucham??? i nie krzycz bo ogłuchnę tato- stwierdziłam pocierając sobie ucho w które krzykną. Zauważyłam że Zabini i Malfoy się śmieją, prawdopodobnie, ze mnie więc powiedziałam- no i z czego rżycie, tumany jedne?!

- z ciebie- powiedział Blaise ciągle rechocząc. Wiedziałam!!!- krzyknęłam w myślach.

- Dobra, koniec tego dobrego- powiedział mój bliźniak i przedstawił mi się- Jestem Jasper, i co pewnie już wiesz, nie na pewno wiesz, jestem twoim bratem-powiedział z zabójczym uśmiechem i szybko powiedział- ale żeby nie było ja jestem starszy... A no i dla przyjaciół Dziki- powiedział i mnie lekko przytulił. Chwile po naszych czułościach bliżej do nas podeszła pozostała dwójka.

- mi mów " smoku", Hermiono- oznajmił mi Malfoy obejmując mnie jednym ramieniem. To samo z drugiej strony zrobił  Zabini mówiąc:

- a do mnie " diable", mała

- aha- stwierdziłam wyplątując się z ich ramion i odchodząc kawałek dalej na wszelki wypadek. Wszyscy się zaczęli z tego śmiać włącznie ze mną.

A Hermiono- powiedział po chwili Tom, gdy wszyscy się już uspokoiliśmy- swoją mamę poznasz jutro ponieważ dziś jest w Paryżu z Narcyzą. 

- spoko tata- oznajmiłam mu z uśmiechem

- Ale- dodał- dziś poznasz swoich chrzestnych.

- Oooooo, serio?- spytałam

- Serio - zaśmiał się tata i z uśmiechem powiedział głośno- Kochani wejdźcie!!!

W tym momencie drzwi się otworzyły i weszła przez nie... Bellatrix wraz z Luckiem.

- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa - zapiszczała Bella, podbiegając do mnie i przytulając powiedziała słodko- tak się ciesze że już wiesz, skarbie.

Popatrzyłam na nią zszokowana. Zawsze ją miałam za wariatkę bez uczuć, znaczy się tych dobrych uczuć, a tu nagle takie o. W końcu wyjąkałam

-D... dobra, przerażasz mnie- powiedziałam. Wszyscy zaczeli się z nas śmiać

- Przepraszam, nie chciałam, po prost się ciesze

- aha- tylko na tyle się wysiliłam.

- dobra Bell odsuń się teraz ja- powiedział Lucjusz

- och no dobra - powiedziała obrażona Bella i odeszła kawałek dalej. Po chwili znajdowałam się w ramionach Malfoy'a seniora. Nie wiedząc co zrobić zrobić w takiej sytuacji niepewnie oddałam uścisk.

- Sam się ucieszy że cię znaleźliśmy- stwierdził mój ojciec gdy tylko Lucek się ode mnie odczepił, nie żeby mi to przeszkadzało czy coś. W tym momencie moje zmęczenie które odczuwałam już wcześniej się odezwało i głośno ziewnęłam. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie i dopiero teraz zauważyłam, że jest już późno. Była godzina 23.50. W tym momencie odezwał się tata.

- Chłopcy zaprowadźcie Hermione do jej sypialni.

- Dobrze- odpowiedzieli chórem. Powiedzieliśmy ładnie dobranoc i opuściliśmy pokój w którym przed chwilą jeszcze byliśmy. Przez całą drogę nikt się nie odzywał. Nagle zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami.

- To twój pokój siostra- powiedział mój brat, kontynuując- na przeciwko ciebie pokój mam ja, po prawej Blaise a po lewej Draco- skończył. Kiwnęłam głową na znak że zrozumiałam i już chciałam wejść do pokoju gdy zza rogu ktoś wyszedł. Tym kimś okazała się  Pansy Parkinson. Aż się skrzywiłam na widok ślizgonki. Jak tylko mnie zobaczyła w towarzystwie mojego brata i tych dwóch kretynów, zaraz zaczęła krzyczeć i tak energicznie machać rękoma, że zaraz walnie się w twarz, co się niestety nie stało. - CO TY TU ROBISZ GRANGER?! - krzyknęła. Podeszła do mnie i chwytając mnie za ramie wrzasnęła tak że myślałam że ogłuchnę- I ODSUŃ SIĘ OD NICH BO ICH JESZCZE SZLAMEM UBRUDZISZ GŁUPIA SZLAMO! dobra mam tego dość przemknęło mi przez myśl. Wyciągnęłam różdżkę i podeszłam do niej. Widziałam jak na jej twarzy zaczęło malować się przerażenie, oczywiście nie zrobiło na mnie to żadnego wrażenia. Spokojnie przyłożyłam jej mój magiczny kijek do gardła i wysyczałam: - Po pierwsze nie jestem szlamą, mopsie. Po drugie nie rozkazuj mi bo cie strzele avadą, po trzecie puść mnie- gdy tylko to powiedziałam poczułam że ręka Pansy ześlizguje się z mojego ramienia, na co uśmiechnęłam się do niej kpiąco i kontynuowałam moją wypowiedź- i ostatnie nie jestem Granger tylko Riddle idiotko. A teraz DOBRANOC I nie czekając na żadną reakcje z jej strony weszłam do mojego pokoju. Nie zwróciłam uwagi na wystrój ponieważ byłam bardzo zmęczona. Od razu swe kroki skierowałam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Po powrocie do pokoju od razu walnęłam się na łóżko. Już prawie zasnęłam, lecz w tym momencie jakaś wredna istotka zapukała w drzwi mojego pokoju. Westchnęłam głośno i powiedziałam " Proszę". Chwile potem do pokoju wszedł blond włosy chłopak. - Nie przeszkadzam? - spytał. - Nie - powiedziałam i spytałam- O co chodzi?  - Nobojachciałemcieprzeprosić- powiedział szybko na jednym wdechu. Popatrzyłam na niego zagubionym wzrokiem. - A mógłbyś proszę trochę wolniej i wyraźniej?- zapytałam łagodnie Malfoy wziął głęboki oddech i powiedział powoli i wyraźnie jak go o to poprosiłam - No bo ja chciałem cię przeprosić za moje zachowanie przez te ostatnie sześć lat- powiedział i spojrzał na mnie z nadzieją- Wybaczysz mi? Spojrzałam na niego i stwierdziłam że mogę zaryzykować, więc powiedziałam - Jasne, że tak- i uśmiechnęłam  się do niego miło na co on uśmiechną się tak samo do mnie i powiedział - To ja już pójdę- stwierdził i skierował się w stronę drzwi. - Jak chcesz to zostań- powiedziałam. Draco odwrócił się do mnie przodem i posyłając mi swój uroczy uśmiech podszedł do łóżka na którym leżałam i bezczelnie władował się do mnie pod kołdrę na co ja się tylko zaśmiała. Zaczęliśmy gadać i śmiać się z ostatnich sześciu lat nauki w Hogwarcie. Zasnęliśmy około piątej rano. Nagle obudziłam się z krzykiem cała mokra. Zauważyłam że obok mnie równie mokry i zdezorientowany siedzi Draco a na podłodze koło łóżka leżą Jasper i Blaise i się śmieją. Zaczęłam się na nich drzeć  - CO WY ZROBILIŚCIE DEBILE? CZY WAM JUŻ DO KOŃCA NA MÓZGI PADŁO?? Na mój jakże uroczy wywód odpowiedział mi mój bliźniak - Hermiona, siostrzyczko nie gniewaj się. Chodzi o to że zaraz będzie śniadanie i tata kazał mi cie obudzić - To nie mogłeś tego zrobić delikatniej- spytałam nadal złą - Próbowałem ale nic cie nie ruszało. Przepraszam- powiedział z niewinnym uśmiechem na ustach. Westchnęłam i powiedziałam wstając z łóżka  - Dobra wybaczam a teraz wypad z mojego pokoju bo muszę się ubrać. Gdy tylko to powiedziałam te dwa cholerne budziki szybko wybiegły z pomieszczenia. Spojrzałam na Draco który dalej siedział w łóżku - A ty co?- zapytałam i nie dając mu czasu na odpowiedź powiedziałam- idź do siebie się ubrać I nic więcej nie mówiąc poszłam do łazienki się ubrać w mój strój który składał się z bluzki spodni butów i biżuterii a paznokcie pomalowałam moim ulubionym lakierem . Po wyszykowaniu się od razu zeszłam do jadalni. Znajdowali się tam już moi nowi przyjaciele, mój tata oraz moi chrzestni. Zajełam miejsce obok Voldka i po krótki przywitaniu się wziełam się za jedzenie. Po śniadaniu tata poprosił mnie o pójście z nim do salonu gdzie ktoś na mnie czeka. Gdy tylko przekroczyliśmy próg zobaczyłam wysoką, ładną brunetkę. Na mój widok uśmiechneła się i zaczeła mówić
- Witaj Hermiono! Jak dobrze cię widzieć skarbie. Jestem...

Rozdział I

Obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające przez okno do mojego pokoju. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest 10.00. Pewnie zastanawiacie się kim jestem???

Otóż jestem Hermiona Granger. jestem wysoką szatynką o brązowych oczach i talli w krztałcie klepsydry. I coż nie przecze że jestem zajebista.Taaaa wiem i tu się odzywa moja skromność. No ale cóż trzeba się zebrać i iść się ubrać. W końcu dziś jest wyjątkowy dzień. Tak dziś 20 lipca, moje urodziny. Wstałam z łóżka i przeszłam przez pokój urządzony według moich ulubionych kolorów. O dziwo są to czarny i zielony. Weszłam do mojej garderoby. Wybrałam z tamtąd taki zestaw. Ubrałam się w to (oczywiście w łazience) i zeszłam na dół. Oczywiście nikogo nie było, jak zawsze praca ważniejsza odemnie, ale sie już przyzwyczaiłam.

Podeszłam do lodówki aby wziąść coś sobie do jedzenia. Wtedy zobaczyłam że przyczepiona została tam kartka. Odczepiłam ją i zaczełam czytać wiadomość od mamy.

  "  Kochana córeczko,

  przepraszam cie, że wyszliśmy z tatą tak wcześnie ale mieliśmy bardzo

  ważną sprawe do załatwienia. Powinniśmy być koło południa skarbie.

                                                                                  Mama"

Po przeczytaniu wzruszyłam ramionami i zrobiłam sobie na śniadanie czekoladowe płatki. Po śniadaniu poszłam na góre do pokoju po torebke. Z torebką zeszłam na dół i zostawiłam rodzicom wiadomość która brzmiała tak:

  "   Wyszłam na zakupy. Powinnam wrócić wieczorem.

                                                                                  Hermiona"

Położyłam kartke na stole i wyszłam z domu. Od razu swoje kroki skierowałam w strone  centrum handlowego. spędziłam tam kilka godzin. Przy okazji wstępując do restauracji aby coś zjeść. Z centrum wyszłam około godziny 19. Kupiłam miedzy innymi:

  •  10 par jeansów
  •  12 bluzek
  •  3 topy
  •  6 spódniczek
  •  15 par butów.

Gdy tylko przekroczyłam próg domu usłyszałam w salonie jakieś rozmowy. Skierowałam się w tamtą stronę aby się przywitać z rodzicami.
- cześć mamo! cześć ta...- głos mi zamarł kiedy zobaczyłam kto znajduje się w salonie. A byli to: Lucjusz Malfoy, Bellatrix Lestrange i Severus Snape wraz z moimi przerażonymi rodzicami.
- Co jest???- zapytałam marszcząc brwi.
-Dobrze, że już jesteś- powiedziała Bella- czekaliśmy na Ciebie.
- Po co???- spytałam nic nie rozumiejąc z tego.
- Później się wszystkiego dowiesz, a teraz chodź z nami- powiedział nietoperz wstając z zajmowanego przez siebie fotela.
-A co jeżeli sie nie zgodze?
- Cóż w tedy zabijemy tych mugoli a w ciebie rzucimy  Drętwote. to którą wersje wolisz???-zapytał Lucek.
- eee... Jestem za tą pierwszą- powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi, a za mną poszli Lucek, Bella i Sev. Przed domem Malfoy senior kazał mi sie złapać jego ramienia. Po tym jak to zrobiłam teleportował sie ze mną przed jakiś dom. Całkiem spory dom, a raczej wille. Kazał mi iść za sobą. Po przekroczeniu progu domu zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. W środku panował pól mrok. W tedy dostrzegłam na fotelu stojącym tyłem do drzwi jakąś postać. Gdy tylko podniósł się z siedzenia i odwrócił w naszą strone, odrazu ją rozpoznałam. Był nim Voldemord. Przeraziłam się ale postanowiłam nie dać mu satysfakcji i nie okazywać strachu. No bo przecież nie będe trząść portkami przed jakimś łysym gościem bez nosa... ej zaraz on nie wygląda jak Voldzio. No bo przecież ma włosy, nos, brązowe tęczówki podobne do moich i... O.M.G!!! On się uśmiecha. Teraz to na serio jestem przerażona

-Witaj Hermiono- powiedział miłym głosem- ciesze sie że w końcu jesteś

- eeeee...- swoją elokwencją pobiłam właśnie samego Harrego.

- Ah... no tak ty jeszcze nic nie wiesz- przypomniał sobie Voldek.- w taki razie usiądź i wszystko ci wytłumacze- oznajmił mi. Usiadł na kanapie i wskazał miejsce obok siebie abym usiadła.

- nie wiesz ja jednak postoje- powiedziałam 

- przecież ja nie gryzę- zaśmiał sie

- no nie ale Avadami rzucasz- mruknełam

- tylko w szlamy, zdrajców krwi i zakon- powiedział

- Chwila, czekaj, pogubiłam sie- krzyknełam, a potem na spokojnie powiedziałam- przecież ja jestem szlamą, no nie???- zapytałam nieco zagubiona.

-nie, nie jesteś dlatego usiądź to ci to wytłumacze- powiedział spokojnie

-okeeeeey...- mruknełam, podchodząc do kanapy i siadając na niej zwróciłam twarz w kierunku Voldiego.

- no więc słuchaj uważnie... i nie przerywaj ok...-powiedział i czekał aż potakne. Gdy pokiwałam głową w góre i w dół kontynuował.- nie jesteś córką tych mugoli- oznajmił ni z gruszki ni z pietruszki. Popatrzyłam na niego zszokowana ale nic nie powiedziałam.-Tak naprawdę jesteś córką... moją i Samanthy Riddle.

Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co powiedzieć. Nie miałam pojęcia czy mówi prawde czy kłamie aby tylko wyciągnąć odemnie informacje na temat Harrego. 

- Dlaczego mam ci wierzyć???- wykrztusiłam jak tylko pierwsza fala szoku mineła.- i skoro to prawda czemu wychowywałam się u mugoli???

-Wychowywałaś się u mugoli ponieważ musiałem cie z twoją mamą chronić.To sie zaczeło gdy tylko wszyscy się dowiedzieli o twoim przyjściu na świat...-powiedział i tak dowiedziałam się że Voldzio mnie kocha, zakon feniksa chciał mnie zabić gdy miałam roczek, mój ojciec nie zabił rodziców Harrego tylko Moddy ponieważ byli oni śmierciożercami, Tom zabijał po to aby wybić z powierzchni ziemi cały zakon, i oczywiście że mam brata bliźniaka:).- Wierzysz mi?- zapytał nieśmiało mój ojciec

Przez chwile udawałam że się zastanawiam aby go podrażnić.

-No wiesz...-powiedziałam- na serio mam bliźniaka - spytałam po chwili

-Tak - powiedział bez wahania.

-To w takim razie...- i dłużej nie wytrzymałam i sie do niego przytuliłam- jasne że wierze... tato- wymamrotałam w jego koszule. On uradowany, że powiedziałam do niego per "tato" przyciągnął mnie do siebie mocniej i przytulił do siebie.

Gdy tak się do siebie tuliliśmy drzwi się gwałtownie otworzyły i stanęło w nich: dwóch przystojnych brunetów i jeden równie przystojny blondyn. 

- Hermionko, skarbie tych dwóch pewnie już znasz- powiedział uśmiechnięty tata i mnie puścił- ale i tak ci ich przedstawię. Są to Blaise Zabini i Draco Malfoy. A ten ostatni to...